Jak się mieszka na zadupiu to albo kupuje się " normalny " - czytaj na jajach i mleku - tort albo piecze samemu . W takich chwilach marzę bardzo o tym , by mieszkać w większym mieście , ale bardzo szybko mi to przechodzi , jak przypomnę sobie korki w takowych :-)
Tort jest kombinacją kilku przepisów z internetu , głównie z blogów .
Przepis na blaszkę 21cm x 21cm
3 blaty
3 kubki mąki pszennej tortowej
1 szklanka cukru
1,5 łyżki proszku do pieczenia
3 szczypty soli
wanilia mielona
1,5 szklanki mleka sojowego
3/4 szklanki oliwy
Można upiec jeden biszkopt , ja upiekłam 3 dzieląc ciasto na 3 równe części . W 180 stopniach około 20-25 minut do zarumienienia lekkiego lub suchego patyczka .
Blaty upiekłam dzień wcześniej.
Masa
0,6 l mleka sojowego
2 budynie na 3/4 mleka ( większe )
4 łyżki cukru - ugotować gęsty budyń , wystudzić i zmiksować z margaryną
Masę podzieliłam na pół do jednej dałam mieloną wanilię , do drugiej kawę rozpuszczalną
Na jednej z warstw budyniowyh rozprowadziłam 2 słoiczki dżemu z kawałkami wiśni ( bezcukrowy )
kładąc ostatnią warstwę kremu rozprowadziłam ją również po bokach
na wierzch połozyłam kolejny blat
Boki wysypane 1 paczką zmielonych prażonych solonych orzeszków ziemnych
Polewa : gorzka czekolada , łyżka wody łyżka oleju kokosowego nierafinowanego rozpuszczona w garnuszku
Tort smakuje zdecydowanie lepiej na drugi dzień .
Więcej chyba nie upiekę , bo margaryny nie jadam od wielu lat ( tu kompromis ) , białej mąki również ani cukru . To był jednorazowy wyskok ;) .
Tort jest najlepszy na drugi dzień , oczywiście jak się kończy to jeszcze bardziej :-)))