Przejadły mi się kotlety sojowe . Za ciężkie na tę porę roku. I tak powstały kotlety z brokuła. Doskonałe do tradycyjnego obiadu , równie dobre na zimno , więc śmiało możecie je zabrać do koszyka piknikowego na majówkę :)
2 brokuły
3 duże cebule
1 łyżka otrąb pszennych
2 łyżki kaszy manny
bułka tarta
sól, pieprz
Ugotowane brokuły zmiksować. Cebulę pokroić i podsmażyć , wymieszać z brokułami , dodać otręby i kaszę manną , przyprawić i dodać tyle bułki tartej by masa dała się formować w kotlety. Kotleciki ( najlepiej niewielkie formować mokra ręką i obtaczać w bułce tartej , smażyć na oleju.
Miłego długiego weekendu Kochani :)) <3
Dziękuję za :
- ciepły słoneczny dzień
- zdrowie :)
- drobiazgi
- książkę z biblioteki na którą czekałam długo
- zabawę z kiełkami :)
Zawsze staram się mieć w rezerwie kotleciki vege, szczególnie, gdy mam mieć gosci.
OdpowiedzUsuńDobrze im robi, gdy poprzebywają w zamrażarce, więc robię zawsze więcej.
Z brokułami jeszcze nie robiłam, ale już nieraz miałam je na mysli. Następnym razem będzie z brokułami.
Justynko, ostatnio eksperymentuję z pieczeniem kotlecików w miffinkowej blaszcze. Opłaci się, oczędnosć czasu i tłuszczu. Nie pamiętam od kogo to już podpatrzyłam, może i od Ciebie.
Miłego, pogodnego i szczęsliwego weekendu Ci życzę i Twoim ukochanym!
Krysiu :))
OdpowiedzUsuńTo racja w foremce muffinkowej o wiele mniej tłuszczu się używa , myślę , że można też te wszystkie kotletowe masy piec ( jakby ktoś nie miał foremek ) w keksówce i kroić jak pasztet.
Dziekuję Kochanie i wzajemnie życzę cudownego weekendu pełnego słońca i Miłości :))
<3
Faktycznie przepis prosty i wygląda bardzo apetycznie :) Jednak mnie ostatnio odrzuca od wszystkiego, co gotowane/pieczone/smażone...Ale w zimie...? ;) Tobie również udanego i smacznego weekendu :):*
OdpowiedzUsuńAle pozjadałam literki....
OdpowiedzUsuńJustynko, masz rację, keksówka czy inna blaszka jest ok.
Mnie jakos nie odrzuca od gotowane/pieczone/smażone, ale nie mam nic przeciw, żeby tak było.
Muszę to robić, u mnie nikt oprócz mnie nie jest zwolennikiem tylko surowego. Gotując dla innych, czy smażąc sama z przyjemnoscia kosztuję i wcinam ze smakiem. Nie w każdy dzień oczywiscie. Pichcić generalnie nie lubię.
Ale gdy już muszę, staram się to robić z sercem, z przyjemnoscią.
Gatita :))
OdpowiedzUsuńRacja , teraz gdy wiosna a właściwie prawie lato chce się lżejszego jedzenia:)
Buziaki <3
Krysiu :))
Wiesz ja też myślę , że gdybym miała gotować tylko dla siebie , częściej jadłabym surowe samo , szczególnie gdy ciepło za oknem.
Ale o ile milej zajadać z Kimś , prawda ? :))
Buziaki Kochana <3
Witam goraco ;) Nie wiem co robie zle,ze sie poprostu rozpadaja :(
OdpowiedzUsuń