Tofu.
Dla jednych tekturowa bezsmakowa masa , dla innych pole do popisu . Uwielbiam w tofu jego uniwersalność . Od sernika po kotlety . I co tam jeszcze kto chce .
Dzisiejsze danie to niewleiki niesurowy wtręt w mój prawie od dwóch miesięcy 95% witarianizm. A może więcej niż 95% ? W ciagu tego czasu zjadłam kilka kawałków owego tofu i suschi raz . Niewiele .
Ale do rzeczy. Tofu.
Kostka tofu , sos sojowy , sezam , mąka - tego potrzebujecie .
Tofu kroję w plasterki , wychodzi około 12-13 sztuk . Trzeba je wymoczyć w sosie sojowym . Z mąki ( jakakolwiek bezglutenowa ) i odrobiny wody robię gęste ciasto by przykleił się do niego w sporej ilości sezam i smażę na patelni do zarumienienia sezamu. Odlot !
Dziękuję za :
- cudowny wekend
- sushi :-)
- słońce
- bieganie
- weganizm w większości na surowo
- inspiracje
- za tu i teraz
- za plany pomysły marzenia
- za to , że chce się chcieć
- i że można móc
- i już :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz