poniedziałek, 2 lipca 2012

Naleśniki z domową konfiturą z wiśni

Ach te owoce :) Kuszą . Wiśnie . Cierpka słodycz. Brudzący sok kapiący po brodzie wprost na białe lniane ulubione spodnie. Upaprane przy wydłubywaniu pestek ręce. I jak tu ich nie kochać :)

Dzisiaj Kochani moje weekendowe naleśniki .
Ciasto składało się z :

 mąka z pełnego przemiału lubella
olej
szczypta soli
szczypta cukru
mleko sojowe

proporcje oczywiście na tzw oko :)

Do tego blyskawiczna konfitura z wiśni
Trzeba wydrylowac wiśnie z pestek .Kto ma drylownicę , ten ma lżej. Ja nie mam :) Wydrylowane razem z sokiem , który na pewno powstał wkładamy do garnczka z grubym dnem. Dodajemy trochę cukru trzcinowego i na malutkim ogniu co jakiś czas mieszając odparowujemy nadmiar soku. Są gotowe po kilkunastu minutach. Ciężko się im oprzeć .




Dziękuję za :

- cień , gdy słońce praży
- zdrowie
- popołudniowe zaproszenie na grilla
- ciekawość świata
- weganizm ukochany
- film " One life " - wspaniały dokument

4 komentarze:

  1. To prawda Justynko,
    i jak tu nie kochać takie pyszne wisienki, i do tego nalesniki.

    Posyłam Ci moc serdecznych pozdrowień.

    Maria

    OdpowiedzUsuń
  2. Mario Kochana :))
    Uwielbiam wiśnie :)
    Mnóstwo ciepła i uśmiechów Ci ślę.
    Bardzo się cieszę , ze zaglądasz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Naleśniki wyglądają rewelacyjnie. Podziwiam za umiejętność drylowania wiśni bez maszynki. U mnie kończy się to zawsze zjedzeniem wszystkich wiśni. Takie wewnątrzgębowe drylowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleksandra :))
    Ja mam tak ze zbieraniem jagód - nie pamiętam by kiedykolwiek udało mi się je nazbierać , zawsze lądują prosto do buzi :)

    OdpowiedzUsuń