poniedziałek, 4 lipca 2011

"Jesteś tym co jesz" G. McKeith i lody bananowo-czarnoporzeczkowe :)

:))

Dziś was rozpieszczam ;) Drugi post w tym dniu . Ale tak jak obiecałam - recenzja książki - oczywiście wszystko z mojego punktu widzenia , można się z moim odbiorem nie zgadzać i polemizować :)


Gillian McKeith  „Jesteś tym co jesz”
   Z okładki dowiedziałam się , że ponad 2 miliony egzemplarzy zostało sprzedane w Wielkiej Brytanii i tam również książka została nominowana do nagrody „ Książka Roku w W. Brytanii „ .  Autorka jest dietetyczką , która przyznaje  , że sama żywiła się mrożonymi i paczkowanymi posiłkami , czipsami , czekoladą , frytkami , mięsami i słodkościami. Aż do dnia , gdy ważny dla autorki Mężczyzna zawiózł ją wśród ludzi , którzy już wiedzieli , że jedzenie może leczyć  a wegetarianizm  jest właściwym wyborem. Jesteś tym co jesz . 

Dieta , którą proponuje Gillian nie jest do końca wegańska ani nawet wegetariańska , co mnie nie cieszy ale zapewne nie musi ;) ;  autorka zaleca ryby – oprócz tzw.  dni odtrucia  ( dla mnie niezrozumiałe już nie tyle ze strony etycznej co zdrowotnej ) , dopuszcza nabiał ale nie krowi.

Bardzo dogłębnie opisuje szkodliwe działanie nabiału na nasz organizm – chwała jej za to , gdyż do tej pory pokutuje mit o nabiale jako najlepszym źródle białka czy wapnia , przemysł mleczarski  zasypuje i ogłupia reklamami jakie to zdrowe są serki jogurciki takie czy śmakie przeładowane cukrem i naszprycowane barwnikami i chemią .
Gillian równie wspaniale rozprawia się z cukrem i podpowiada jak się uporać z tym uzależnieniem .

Surowe warzywa i owoce, orzechy , nasiona , kasze , brązowy ryż , zioła , zdrowe tłuszcze , kiełki  i aktywność fizyczna – to poleca .  W  książce znajdziemy wiele informacji o funkcjonowaniu naszych organizmów, symptomach , które oznaczają problem i sposoby jak sobie z tym poradzić .
Warto przeczytać , na pewno kieruje na ścieżkę zdrowia smukłej sylwetki i dobrego samopoczucia.


I jeszcze  lody :))



Zmiksowany banan z czarną porzeczką . Niestety blender zamordowałam własnoręcznie , więc z lodami tak łatwo już nie będzie ...

Dziś już dziękowałam , ale dopiszę , podziękowań nigdy dość :)

- za wybory
- za umiejętność rezygnacji bez żalu
- za wyglądające zza chmur słonko
- błękitne niebo
- za życie

4 komentarze:

  1. Oj, rzeczywiście rozpieszczasz ;). Ja dzisiaj oddałam 8 książek do bibliotece o tematyce prozdrowotnej, żal było się rozstawać :(. Uwielbiam czytać <3.
    A dzisiaj kupiłam sobie nową książeczkę z przepisami warzywnymi (mało RAW, strasznie mnie kusi... ;P)

    Pozdrawiam, Cottie
    PS. jak zwykle przepysznie wyglądające lody :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cottie :)) to jestem pewna , że jakiś przepis z tej książki niedługo pojawi się na Twoim blogu ;) Odstępstwa od RAW osobiście uważam za całkiem normalne :)

    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. asieja <3 pyszne tylko dość trudno się je teraz robi gdy blender zepsuty ;)

    OdpowiedzUsuń