czwartek, 30 czerwca 2011

Surowy obiad / kto mnie odwiedza nocą ? / dla siebie warto się starać

:)

Witajcie :)

Tak mi do głowy przyszło , że często nie staramy się sami dla siebie. Jak przyjdą goście , wyciągamy piękne filiżanki , ścielimy serwetki a kiedy jesteśmy  sami pijamy kawę w wyszczerbionym kubku , chodzimy po domu w powyciąganym na kolanach dresie z nie do końca fantastyczną fryzurą. Bo nikt nas nie ogląda . Ale to wszystko przekłada się na nasze samopoczucie . Wydaje mi się tak ważne , by czuć się dobrze , że zapewne znalazłoby się na liście 10 dla mnie ważnych spraw . Czuć się dobrze ze sobą , w swojej skórze , z tym co robię i kim jestem. Czuć się dobrze zaczyna się od dbam o siebie ( o stronę fizyczną , duchową , psychiczną i rozwój ) .

Dawniej jeśli byłam akurat sama w domu , uważałam , że " nie opłaca mi się" dla siebie jednej przygotowywać posiłku , chwytałam byle co i jadłam " byle jak " - nie troszcząc się o ładne ułożenie na talerzu , czy o to by to w ogóle wylądowało na talerzu ( z deski do krojenia na stojąco też da się zjeść kanapkę ;).
Teraz , gdy przygotowuję sobie jedzenie staram się by ładnie wyglądało na talerzu , było smaczne i zdrowe . Taki był mój dzisiejszy obiad :


Surówka z rzodkiewki
pomidorki z bazylią
ogórek małosolny
marchewka z olejem orzechowym
zmiksowany kalafior z sezamem i solą morską

Pyszne zdrowe i surowe :)

Zobaczcie jaki mnie wczoraj odwiedził gość :


Co dziwne , mieszkam na 4 piętrze ..... To znaczy nie jest dziwne to , że mieszkam na 4 tylko skąd się wziął tak wysoko ;)

Dziękuję za :

- ciszę
- spokój
- pozbywanie się rzeczy niepotrzebnych ( uwielbiam to ! )
- wspaniałą książkę , którą czytam
- tę drugą którą dla mnie Ktoś wygrzebał w bibliotece :)
- porządkowanie domu i umysłu
- weganizm i witarianizm ( obie te opcje uważam za wspaniałe )

2 komentarze:

  1. Ja mieszkam na 7. i też mnie odwiedził konik polny kiedyś... Do tej pory zastanawiam się, jak mu się udało...

    Rzeczywiście, w domu rzadko używam ładnej zastawy (z resztą nie mam jej wiele), jem na czym popadnie (wyjątek robię tylko dla blogowych zdjęć...). Jedyny mój żywieniowy fetysz to... picie schłodzonych napojów w wysokich, ozdobnych szklankach z koniecznie 5 kostkami lodu...
    A co do samego jedzenia... Dla mnie małe ma znaczenie wygląd, naprawdę. Jeśli sama coś ugotowałam to może być rozpaćkane, rozmemłane - zjem. Jak ktoś by gotował (nie-weganin) to nie tknęłabym, zwyczajnie dlatego, że nie wiem co w środku jest. Estetyka żywieniowa gra u mnie niewielką rolę (to pewnie dlatego, że gotuję sama dla siebie i wg moich gustów - zawsze wyjdzie coś, co mi smakuje)

    Obiadek palce lizać <3.
    A ja sobie ściągnęłam masę materiałów witariańskich do poczytania i się będę przymierzać do zmian ;).

    Pozdrawiam, Cottie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cottie :))

    Moja zastawa też nie jest specjalnie ładna ( jedyna jaką posiadamy hy hy ) , ale chodzi o samą ideę , żeby ładne rzeczy nam służyły na co dzień , by ich nie chować na wyjątkowe okazje , tylko się nimi cieszyć :).
    Też jestem w trakcie zmian ( zmiana chyba powinnam mieć na drugie imię ;) zainspirowana czytaną właśnie książką - jak skończę podzielę się odczuciami i refleksjami po lekturze :)

    Świetnie , że zainteresował Cię witarianizm :) Na pewno coś pysznego przygotujesz .
    Ubocznym skutkiem Raw okazał się nadmiar energii - potwierdzam :) Chyba Victoria Boutenko mówiła o tym w filmikach .
    Próbuj śmiało :))

    Uściski :) <3

    OdpowiedzUsuń